Jego młodość w tych wierzbach została
Miłość przelał do ojczystych pól
Choć sam odszedł skąd nikt już nie wraca
Tu swą radość zostawił i ból
A ta ziemia dla niego tak droga
Bił się za nią, gdy gnębił nas wróg
Gdy doczekał wolności spragnionej
Swój karabin zamienił na pług
Nikt nie mieszka na ziemi ojcowej
Pies nie szczeka i komin już zgasł
Tylko wierzby świadectwem wciąż żywe
Choć starością poraził je czas
Szumią wierzby jak dawniej przed laty
Z krzyża grozi umęczony Bóg
Dziwny chłód ciągnie od chaty
Pustka kryje się wszędzie jak wróg
Sokół zawisł wysoko na niebie
W dali krzyży wyrósł martwy las
I tylko ta myśl jak zjawa dręcząca
Znowu z życiem wojnę wygrał czas
Od kościoła żałobna pieśń płynie
A czas przędzie czarną życia nić
To codzienne na szaniec czekanie
Trzeba odejść by znowu móc przyjść.
autor: Mesteno