Komentarze (0)
„Narodziny dnia”
Zmarznięty świt się budzi z zimnej, styczniowej nocy
Jego blade oblicze nabiera światła mocy
Mocą dnia się on karmi, kształtuje swe krótkie życie
Mrok po niego już spieszy, by go zgasić w błękicie
Ginie błękit i czerwień życia, gaśnie zgiełk, wrzawa
Resztę światła dnia mocy, ciemna noc już zabrała
Srebrny stróż ponad ziemią, trzyma wartę wieczystą
Płacze łzami niedoli, lecą rosą rzęsistą